piątek, 19 października 2012

Wschód słońca ( ostani )

 ONA
Nic nie odpowiedział tylko zbliżył swoją twarz do mojej i lekko musnął moje usta . Tak jakby bał się , że go odrzucę . Ja jednak nie miałam nawet najmniejszej ochoty . Potem znowu mnie pocałował tym razem odważniej i zachłanniej .
- Obok . - powiedział odrywając nasze usta od siebie i opierając swoje czoło o moja głowę . Na mojej twarzy pojawił się nikły uśmiech . Jednak po chwili zniknął .
- A Iwona ? A dzieciaki ? - zapytałam zatapiając twarz w naszych stopach .
- Nadal ich kocham . Ale wiesz życie biegnie dalej . Nie możemy rozpamiętywać do końca życia tego co było . Nigdy o nich nie zapomnę . Zawsze są ze mną . Noszę ich w sercu i nie zamierzam ich stamtąd wyganiać . Ale wiesz wygospodarowałem też miejsce dla Ciebie . Właściwie to sama się tam wprosiłaś nie pytając o pozwolenie - nic nie odpowiedziałam tylko uśmiechnęłam się i podniosłam wzrok znowu zatapiając się w jego oczach .
- Wiesz co chyba dzisiaj wylejesz takie hektolitry wody , że mnie nigdy więcej nie wpuścisz do domu . - zaśmiałam się .
- Nie przesadzajmy . - zaśmiał się - Dobra pokaż tą swoją stópkę .

ON 
Wróciliśmy do kuchni . Lidia siedziała ze stopą w misce z zimną wodą , a ja dokończyłem naleśniki . Zjedliśmy w ciszy , którą przerwał jej telefon . Podałem jej torebkę , a ona odebrała .
- Jak to ? - zapytała lekko zszokowana - Dobra postaram się jak najszybciej wrócić .
- Coś się stało ? - zapytałem kiedy odłożyła telefon .
- Mąż Izy miał zawał . Jest w szpitalu , a ta nie wie co z dziećmi zrobić . Muszę tam wracać i jej pomóc .
- Dobra to ja Cię zawiozę . - szybko wstałem i pobiegłem się ubierać bo nadal byłem w piżamie .
- Ale nawet nie ma mowy . Sama sobie poradzę . - krzyknęła z kuchni .
- To ty nie dyskutuj . Z tą stopą poparzoną masz zamiar prowadzić ?
- Nic mi nie będzie . - odpowiedziała stojąc już pod drzwiami i zakładając but .
- Uparta kobieto . - westchnąłem .

ONA
Pół roku minęło jak z bicza strzelił . Niestety Darek mąż Izy miał drugi zawał jednak tego nie udało mu się przeżyć bo pomoc nie została udzielona  oczywiście Izka poprosiła mnie o zajęcie się tą kwestią  w sądzie . W końcu prawnik czegoś takiego nie odpuści . Z Krzyśkiem widujemy się teraz bardzo często . Biorę mniej pracy jednak jak już coś biorę to jest to poważna robota i zazwyczaj nie łatwa . Ale to właśnie lubię w tym zawodzie . Teraz też jadę do Rzeszowa na weekend . Resovia gra mecz finałowy ze Skrą . Krzysiek chce oficjalnie ogłosić , że kończy karierę klubową , a nadchodzący sezon reprezentacyjny będzie jego ostatnim . Szybko podjechałam pod dom Ignaczaka i wysiadłam zabierając od razu moją torbę . Dostałam klucze jakiś tydzień temu więc weszłam sobie do mieszkania otwierając poprzednio furtkę .
- Jestem już . - krzyknęłam , zdjęłam buty i rzuciłam moją torbę w sieni .
- Cześć . - odezwał się głos Krzyśka z piętra . Po chwili ukazał się moim oczom zbiegając po schodach . Przytuliliśmy się i delikatnie pocałowaliśmy .
- Mam jechać z tobą ? - zapytałam .
- Oczywiście . - uśmiechnął się zawadiacko .
- Ale chodziło mi o to czy mam jechać z tobą jednym samochodem .
- No możemy jednym po co dwoma . Dobra więc zbieramy się .
- Ok .

ON
Znowu przyjechała . Zawsze na jej widok cieszy mi się twarz . Ma to coś w sobie . Przez co znowu czuję się młody i pełen życia . Dałem jej klucze do mojego domu bo w końcu mój dom jest teraz i jej domem . Dzisiaj jest dla mnie bardzo ważny dzień . Dzisiaj kończę karierę klubową bo przede mną ostatni sezon w reprezentacji . Smutno mi bardzo i ciężko pożegnać się z drużyną i ze sportem ale to już nie te lata . Chcę , żeby Lidka była tam ze mną bo wiem , że będzie mi łatwiej . Pojechaliśmy razem na halę . Ostatni raz wchodzę tam jako zawodnik . To okropnie dołujące ale jednak idę z podniesioną wysoko głową . Ja poszedłem do szatni , a ona na trybuny . Rozpoczął się mecz . Pełne trybuny . Ogromna wrzawa . Brakuje nam jednego punktu do wygrania kolejnego mistrzostwa . Wlazły zagrywa po przeciwnej stronie siatki . Perfekcyjne przyjęcie w moim wykonaniu mimo , że była do bardzo mocna zagrywka . Rozegranie . Atak . Mamy mistrzostwo kraju . Wielka radość ale jednak gdzieś w głębi serca smutek . Rozpoczęła się dekoracja . Już każdy z nas ma na swojej szyi medal . Nasz kapitan podaje na rundę honorową puchar , a ja podbiegam do spikera i proszę o mikrofon .
- Ekhem . Ja wiem , że może to nie jest dobry moment ale cóż ta chwila kiedyś musiała nastąpić . Jesteście najwspanialszymi kibicami na świecie . Podpromie to mój drugi dom . Spędziłem tutaj tyle czasu tyle pięknych chwil przeżyłem . Siatkówka to całe moje życie . Ale ciało już nie to samo , zdrowie też ma się tylko jedno . Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym . Tak więc dzisiaj schodzę z tej sceny niepokonany bo ze złotem na szyi . Nigdy nie zapomnę tego co przeżyłem broniąc pasiaka . - sala milczała , słychać było tylko mój łamiący się głos - Dziękuję .
- Igła ! - zaczęły skandować trybuny - Dziękujemy !
- Nie płacz . - poszedłem do Lidii .
- Powiedział ten co w ogóle nie płacze . - zaśmiała się i otarła mi łzę spływającą po moim policzku . Objąłem ją ramieniem i przytuliłem do siebie .

ONA
- Powiesz mi łaskawie dokąd mnie zabierasz ? - zapytałam Krzyśka , który trzymając moją dłoń prowadził mnie nie wiadomo dokąd . Minęło kolejne pół roku . Sezon reprezentacyjny zakończył się pomyślnie dla Polaków . Odbyło się wielkie pożegnanie dla Krzysia . Chyba cały Spodek płakał , a przynajmniej ta kobieca część . Teraz jesteśmy w Rzeszowie bo to tutaj postanowił zamieszkać na stałe . Zaproponował mi przeprowadzkę do niego ale moja praca jednak mi na to nie pozwala . Zatrzymaliśmy się pod jedną z kamieniczek . 
- No i ? - zapytałam . 
- No więc ja nie wytrzymam dalej tych podróży w tą i w tamtą więc może zechciałabyś przenieść tutaj swoją kancelarię ? - zapytał . 
- Tylko nie mów , że już to kupiłeś bo ukatrupię . 
- Nie kupiłem ale już porozmawiałem z właścicielem . Jednak decyzja należy do Ciebie . 
- Ja mam teraz Ci powiedzieć czy chcę przenieść się do Rzeszowa ? - zapytałam  
- Wiesz nie wiem jak dla Ciebie ale dla mnie ważne jest to by mieć najbliższą memu sercu osobę blisko siebie . - powiedział obejmując mnie w tali przysuwając mnie tym samym bliżej siebie  
- No cóż . Słyszałam ostatnio , że w rzeszowskim sądzie zaczęła pracę jakaś prawniczka z wielkiego miasta Warszawa i wszyscy się jej boją . - powiedziałam patrząc się w jego oczy i uśmiechając się od ucha do ucha . 
- Pani mecenas . Witam w Rzeszowie . - uśmiechnął się i pocałował mnie w usta . 


Wschód słońca


KONIEC


Dobra przez całe opowiadanie nie pisałam posłowia więc teraz kiedy je skończyłam napiszę coś . Więc tak to opowiadanie było najbardziej szalonym pomysłem na jaki wpadłam . Zakładając każdego z moich pozostałych blogów wiedziałam co napisać a tutaj pustka totalna i tylko pomysł na jeden rozdział . Długo nic nie mogłam napisać aż w końcu mnie oświeciło i powstały następne rozdziały , które mogłyście przeczytać . To dziwnie może zabrzmieć ale podoba mi się ten blog . Jak zawsze żaden mój rozdział mi się nie podoba ani blog tak ten mogę zaliczyć do tych co mi się podobają . Może się niektórym nie podobać , że tak drastycznie postąpiłam z żoną i dziećmi Igły no ale jakoś tak wyszło . Przepraszam . Zanudzę Was tym posłowiem ale trudno nie musicie go czytać . Commi jeżeli chodzi o moje przerwy miedzy znakami interpunkcyjnymi to wybacz ale to nie moja wina . Może tobie to przeszkadza , a ja na przykład nie zwróciłabym na to uwagi czytając . Dziękuję za wszystkie komentarze , że byłyście ze mną . Powiem , że to smutne , że mimo iż czytacie to nie komentujecie . Commi to też do Cb wiem , że czytałaś bo mi się wyświetla kto obserwuje moje blogi ;) No więc tego to chyba wszystko . Mam nadzieję , że Wam się podobało . Zapraszam również na pozostałe trzy moje blogi , na których jestem aktywna (tu , tu i tu)


POZDRAWIAM I PROSZĘ O KOMENTARZE !!!